Już dawno nie widziałam tak infantylnej produkcji.
Ciężko było dotrwać do końca.
Nawet ślimaki, zdecydowanie najciekawszy element
tej bajki, nie są w stanie jej uratować.
Jako że jest to produkcja dla dzieci, bez sensu jest zarzucać jej infantylizm. Zresztą mamy tu paradoks, bo dorośli, którzy chodzą na filmy dla dzieci często chcieliby, aby było w nich jak najmniej elementów stricte dziecinnych (vide: Shrek i mnóstwo aluzji tudzież odniesień zrozumiałych wyłącznie dla dorosłego widza). Myślę, że nie na tym ma polegać kino familijne.
a ja mysle ze magdalena ktora jest zalozycielem tego tematu nie na darmo ma "pudło" w ksywie. jej karton po margarynie [nie kazdy ma głowe...] jest niewypełniony po brzegi, podejrzewam ze i echo by usłyszał... poza tym podczas seansu musiala miec "koło", wiec usiedziec na zadzie ciezko przy kazdym filmie. A film? film jest kozak. i tyle.